Andaluzyjska Granada ma znane na całym świecie procesje wielkotygodniowe, przyciągające tysiące turystów, którzy odwiedzają je nie tylko z religijnych pobudek. Tymczasem procesja św. Stanisława w Krakowie, blisko 800-letni zabytek kultury, nie ma nawet angielskiej strony na Wikipedii
Nieprzerwanie od 1253 r. wyrusza ulicami Krakowa z Wawelu na Skałkę procesja św. Stanisława. Nie jest to wydarzenie wyłącznie religijne, stanowi rodzaj miejskiej parady, podczas której ulicami Stradomia i Kazimierza przechodzą w galowych strojach przedstawiciele władz miasta, rektorzy krakowskich uczelni, przedstawiciele krakowskich cechów, bractw, zakonów, orkiestry i chóry oraz zwykli mieszkańcy. Jest to więc wyjątkowa okazja, aby niejako zobaczyć cały Kraków, rozumiany jako społeczność, a nie tylko zabytki materialne. Można też spotkać liczne delegacje gościnne z okolic Krakowa, Podhala, Śląska i innych regionów Polski oraz z zagranicy. Warto przypomnieć, że niegdyś protokół koronacyjny królów Polski zakładał, że nowy król musiał przejść pieszo trasą między Wawelem a Skałką przed koronacją. Gest ten miał niejako zbliżać monarchę do ludzi, a jemu samemu przypominać, że bezwzględność potrafi stanąć na drodze pomyślnego panowania nawet najwybitniejszego władcy.
Niestety nieliczni turyści, którzy przez przypadek natkną się na procesję, nie są świadomi, że właśnie zobaczyli wydarzenie, które jest blisko 800-letnim zabytkiem kultury Krakowa. Szkoda, że ciągle nie wykorzystujemy prawdziwego potencjału naszego miasta.
Źródło: Reakcja KrakowLive