Dziś 6 sierpnia, a więc okazja, aby przypomnieć historię, która wydarzyła się przy krakowskiej ul. Oleandry. Nie historię z 1914 r., kiedy to Józef Piłsudski wraz z pierwszą Kompanią Kadrową wyruszył z tego miejsca w marsz ku polskiej niepodległości. Chodzi o historię znacznie nowszą, która działa się tutaj pod koniec lat 70-tych XX wieku, a swój epilog ma dzisiaj





Dom im. Józefa Piłsudskiego przy krakowskiej ul. Oleandry to część nieukończonego kompleksu edukacji patriotycznej, na który składają się gmachy Muzeum Narodowego, Biblioteki Jagiellońskiej, Kolegium Śląskiego, akademika Żaczek, schroniska YMCA i pierwszego skrzydła Domu Piłsudskiego właśnie. Drugiej części tego budynku nigdy nie ukończono, a po wojnie na jego miejscu stanął budynek biurowy, najpierw firmy Petroinform, a obecnie całkiem współczesny biurowiec. Tymczasem w Domu Józefa Piłsudskiego mieściła się siedziba Zjednoczenia Przemysłu Naftowego, czyli instytucji zrzeszającej wszystkie polskie rafinerie, można powiedzieć swego rodzaju poprzednika Orlenu.
Wróćmy jednak do naszej historycznej anegdoty. Otóż jak głoszą wspomnienia pracowników mieszczącej się w tym budynku instytucji, pod koniec lat 70-tych XX wieku, w dniu 6. sierpnia przychodzili na to miejsce ciągle żyjący uczestnicy wydarzeń z 1914 r. Byli to zaawansowani w latach, ale ciągle kultywujący pamięć historyczną, legioniści z Pierwszej Kompanii Kadrowej. Starannie ubrani, zdawałoby się niebiorący pod uwagę niewygodnego kontekstu upamiętniania tego rodzaju rocznicy w czasach PRL, przychodzili i składali kwiaty. W tym samym czasie obserwowali ich z okien pracownicy Zjednoczenia Przemysłu Naftowego. Dyrektor tej instytucji, z pewną sympatią i nostalgią w głosie komentował:
„Spójrzcie, zawsze pamiętają, przychodzą tutaj co roku, ale z każdym rokiem jest ich coraz mniej. Szkoda, że jak tylko odejdą, te wiązanki kwiatów zabierze dyrektor personalny”.
Tak też się zresztą działo – zaraz po odejściu weteranów dyrektor personalny, z powagą godną istotniejszego zadania, usuwał kwiaty, aby nie pozostawały w miejscu pamięci. Dzisiaj nie ma już zakazu upamiętniania tej rocznicy. Nie ma też już dawno weteranów tamtych wydarzeń. Niestety nie ma też kwiatów, nie dlatego, że ktoś je zabrał, ale dlatego, że nikt ich już tego dnia tutaj nie składa. Może Kraków powinien się uczyć pamięci historycznej od Warszawy, która swoich weteranów i miejsca pamięci potrafi cenić.