Nocna prohibicja transportowa w Krakowie

Nocna prohibicja w Krakowie nie dotyczy tylko alkoholu. O nie! Można powiedzieć, że dotyczy zwłaszcza komunikacji miejskiej oraz podstawowych usług publicznych, takich jak chociażby dostęp do dworca

Zamknięte wejście na dworzec autobusowy w Krakowie, fot. nadesłane przez Czytelnika

Pięć połączeń na całą noc to żadna komunikacja

Ostatnio jeden z naszych czytelników skarżył się, że po północy chciał dojechać z Ruczaju na dworzec główny, aby złapać nocne połączenie do Warszawy. Nie jest to więc nietypowa, czy wyjątkowo odległa trasa i wydaje się, że powinna być w nocy obsługiwana przez komunikację miejską. Tymczasem jedynym dostępnym w pobliżu autobusem okazał się nocny 608, jeżdżący raz na godzinę i pokonujący trasę do dworca w żółwim tempie 50 minut. Tej nocy alert RCB zapowiadał intensywne opady deszczu. Można by zaryzykować stwierdzenie, że uciekając przed ulewą za 50 minut dotrzemy na dworzec pieszo.

W nocy w Krakowie tylko taxi

Jedyną szansą na dotarcie na dworzec okazała się więc taksówka, która za mniej niż 20 min podwiozła naszego czytelnika pod drzwi dworca autobusowego. Jakież było jego zaskoczenie, gdy okazało się, że wszystkie drzwi dworca są zamknięte. Wszystkie oprócz jednych, znajdujących się na górnej płycie, mimo, że autobusy odjeżdżają stąd całą dobę. Tak więc z bagażem, po schodach i w strugach ulewnego deszczu nasz podróżny musiał szukać wejścia na dworzec. To samo zresztą tyczy się osób korzystających z dworca kolejowego, który po godzinach otwarcia Galerii Krakowskiej jest trudny w nawigacji dla mieszkańców, a co dopiero przyjezdnych.

Miasto czynne całą dobę

W Warszawie w miejskiej komunikacji można zauważyć slogan „Miasto czynne całą dobę”. Wprawdzie to tylko hasło reklamowe miejskiej aplikacji, ale zdradza ono inne myślenie o standardzie obsługi mieszkańców. W milionowej aglomeracji mieszkają ludzie o różnych stylach życia, a już na pewno różnych godzinach pracy. Wyobrażenie, że można pozostawić miasto nocą praktycznie bez autobusów i tramwajów nie przystoi aspirującej metropolii. Użytkowników nocnych połączeń jest mniej, nie dlatego, że ludzie ich nie potrzebują, ale dlatego, że pojedyncze połączenia nie stanowią realnej oferty transportowej. Komunikacja miejska to nie samolot czy pociąg dalekobieżny, do którego rozkładu trzeba dostosowywać cały plan dnia! Co gorsza, taka sytuacja dotyczy linii miejskich nawet w ciągu dnia, a zdarza się, że linie aglomeracyjne obsługujące podkrakowskie wsie jeżdżą częściej niż te obsługujące odległe osiedla wewnątrz Krakowa. W tej sytuacji trudno się dziwić, że ich mieszkańcy wybierają auto zamiast MPK.

Można więc powiedzieć, że nocny zakaz w Krakowie dotyczy nie tylko alkoholu, ale zwyczajnie wychodzenia z domu. Wielka szkoda, gdyż nasze miasto żyje 24 godziny na dobę, a z nocnych połączeń korzystają nie tylko imprezowicze, których tytułowa prohibicja prawdopodobnie miała dotyczyć, ale chociażby pracownicy centrów outsourcingowych, obsługujących klientów z innych stref czasowych. Może najwyższa pora, aby Kraków też był czynny dla mieszkańców całą dobę?

Tekst i zdjęcia nadesłane przez Czytelnika